sobota, 23 marca 2013

Rozdział VIII część 1

*Oczami Harry'ego*
Przysunąłem się jeszcze o jeden krok i położyłem dłonie na jej biodrach. Spojrzałem ponownie w jej oczy. Śliczne oczy, od których ciężko jest oderwać wzrok. Przechyliłem głowę w bok i przybliżyłem swoją twarz przymykając oczy. Mia położyła swoje dłonie na mojej klatce piersiowej. Lecz było to bardziej odepchnięcie się ode mnie niż dotyk dający zielone światło. W tym momencie usłyszałem coś czego bym się nie spodziewał.
-Harry... To nie jest dobry pomysł.
Dałem krok w tył przełykając ślinę, nie wiedziałem jak mam się zachować. Pierwszy raz zostałem odrzucony, nie mogłem uwierzyć w to co się przed chwilą stało. Najlepsze jest to, że do tej pory myślałem, że nawet za długo zwlekałem z tym posunięciem. Spojrzałem na Mię, ona natomiast czekała na moją reakcję.
-Przepraszam, nie pow... -Nie do końca rozumiałem za co przepraszam, ale coś wypadało powiedzieć.
-Nie jestem na to gotowa. -powiedziała kierując swój wzrok w podłogę.
-Na co? -odparłem,
-Na zbliżenie się do ciebie.
-Chodzi o tą całą otoczkę, którą wszyscy mi przypisują? -odszedłem jeszcze na jeden krok.
-Raczej o to jaką teraz przypisali mi twoi znajomi. Nie chcę wykorzystywać tego, że się znamy.
Teraz już w zupełności rozumiem powód mojego odrzucenia. Po co ja jej o tym mówiłem? Ludzie mają rację, jestem skończonym kretynem. Stoi przede mną piękna dziewczyna, która jest normalna. Tak, normalna, a nie rozchichotana blondynka z długimi nogami. A ja musiałem wszystko zepsuć. Momentami mam dosyć tego kim jestem, w sensie zawodu jaki wykonuję. Kocham śpiewać. Koncerty, spotkania z fanami, pieniądze dają mi dużo satysfakcji. Ale poza tym wszystkim kryje się ciemniejsza strona bycia sławnym. Ta, która właśnie uderzyła mnie w twarz. Uderzyła mnie faktem, że dziewczyna, taka jak Mia, chce mieć normalnego chłopaka, a nie mnie. Wiem, że zrobiłem dużo złych rzeczy w ostatnim czasie, ale teraz naprawdę chciałbym poczuć co to znaczy prawdziwy związek, a przede wszystkim co to znaczy kogoś pokochać. Ale jak widać nie jest to mi dane, muszę się z tym na razie pogodzić.
-Rozumiem, ale pozwól mi coś powiedzieć. -Mia kiwnęła tylko głową. -Pamiętasz co powiedziałaś mi w kawiarni? Powiedziałaś, że nie chcesz zrywać ze mną kontaktu. Mam nadzieję, że nie skończymy naszej znajomości przez jedno głupie zajście.
-To jedno głupie to dla mnie za dużo. Najpierw jakiś artykuł w internecie, teraz te plotki.
-Bardzo mi przykro, ale przy mnie ciężko będzie ci się od tego uchronić. -spojrzałem na nią ostatni raz i skierowałem się do wyjścia.

*Oczami Mii*
Stałam w bezruchu przez jakieś pięć minut, próbują poukładać myśli. Może jednak źle zrobiłam? Może to jest koniec naszej znajomości? Tak naprawdę, to sama nie wiem czego chcę. Z jednej strony bardzo chciałam, żeby mnie pocałował, z drugiej strony strasznie się tego boję. Tego co mogłoby być z nami za jakiś czas. Ja potrzebuję w związku przede wszystkim normalności. Od samego początku, gdy zostałam modelką obiecałam sobie, że nie będę ulegała pokusom jakie stwarza świat show biznesu. Harry jest jedną z nich. Ale nie do końca jestem przekonana czy dla niego nie mogłabym nagiąć swoich zasad. Przecież zawsze można spróbować. Taa, tylko szkoda, że nie pomyślałam o tym zanim chciał mnie pocałować. Zachowuję się jakbym miała rozdwojenie jaźni. Co mam teraz zrobić? Myśl Mia, myśl. Zadzwonię do niego! Tak! Tylko co mu powiem? Że go o nic nie obwiniam. Tak. Chyba powinien mnie zrozumieć. Chociaż nie wiem, jego ostanie słowa nie brzmiały jakby był choć trochę zawiedziony. Brzmiały raczej jak "Nie ty, to następna". A może mam jednak rację i nie nadaję się do jego świata. Dlaczego dopiero po tym jak wyszedł uświadomiłam sobie, że tak naprawdę mi na nim zależy? Jak z nim rozmawiałam, nawet raz nie przeszło mi przez myśl, że moglibyśmy być razem. Teraz ta myśl nie daje mi spokoju. W wyszłam z kuchni w poszukiwaniu mojego telefonu. Usłyszałam dźwięk dzwonka dochodzący z sypialni. Może to Harry? Ruszyłam w stronę pokoju, telefon leżał na łóżku. Na jego ekranie widniało imię "Luke". Szybko odebrałam.
-Tak?
-No cześć. Wiem, że dopiero co rozmawialiśmy na Skype, ale mam nowe wiadomości?
-Jakie?
-Już jutro będę w Londynie.
-Jutro?! -zamurowało mnie. -Nie wiesz jak się cieszę Luke, jesteś mi bardzo potrzebny.
-Ja potrzebny?
-Tak ty i to bardzo, potrzebuję w końcu z tobą porozmawiać jak za starych dobrych czasów.
-To czekaj na mnie mała, jutro będę.
-Nie mogę się doczekać. Pa
-Do zobaczenia.
Choć jedyny pozytywny aspekt. Bardzo się cieszę, że Luke przylatuje do Anglii. W końcu ktoś mnie wysłucha. Jak mieszkałam w Chicago, z każdym drobnym problemem leciałam do Luke'a. Mogłam wypłakać się na jego ramieniu, nigdy mnie nie wyśmiał, nawet jeśli chodziło o jakąś błahostkę. Spojrzałam na zegarek, 19.25. Jeszcze wcześnie, a czułam się jakby była co najmniej północ. Amy jeszcze nie ma, wszystko posprzątane, widzieć kogokolwiek też raczej nie mam ochoty. Zostało mi znowu oglądanie jakiegoś debilnego filmu. Usiadłam na kanapie i nawet nie wiem w którym momencie zasnęłam.

***
Następnego dnia. Obudziły mnie promienie słoneczne bijące przez duże okno w salonie. Ja,w ubraniach z wczorajszego dnia leżałam na kanapie. Byłam przykryta kocem. Domyśliłam się, że Amy w końcu chciała się wyspać w łóżku więc nie miała zamiaru mnie obudzić. Sposobem jakim się zrekompensowała było przykrycie mnie, naprawdę niesamowite. Ok, mogę jej to odpuścić, biorąc pod uwagę, że odkąd mieszka u mnie jest całkiem znośna. Wstałam z kanapy i zajrzałam przez uchylone drzwi do sypialni. Miałam rację, moja siostra spała sobie smacznie pod moją kołdrą. Udałam się do łazienki, wzięłam prysznic i umyłam zęby. Po porannej toalecie poszłam się ubrać. Muszę wybrać coś ładnego, w końcu zobaczę się dzisiaj z moim najlepszym przyjacielem. Ubrałam się w to. Na szczęście na dworze już jest w miarę ciepło, więc mogłam zaszaleć z dzisiejszym outfit'em. Luke napisał sms'a, że samolot wyląduje ok. godziny 15. Wychodzi na to, że mam jeszcze z dobre cztery godziny. Poszłam do salonu, siedziała już tam Amy.
-I jak się spało w moim łóżku?
-Bardzo dobrze. -powiedziała przeciągając się jednocześnie.
-To był ostatni raz. 
-Taa jasne. -zaśmiała się.
-Chociaż nie, dzisiaj też będziesz tam spała, tyle, że ze mną.
-Dlaczego?
-Luke przyjeżdża, będzie spał na kanapie. 
-Z Chicago? Widzę, że nie jesteśmy jedynymi osobami które uciekły z tego miasta.
Właśnie, przecież ja nawet nie wiem dlaczego Luke tutaj przylatuje. Nie miałam nawet czasu żeby go o to zapytać. A jak stało się coś ważnego? Nie mogę do niego teraz zadzwonić bo pewnie ma wyłączony telefon.  
-Mam nadzieję, że nie. Chociaż, nie przeszkadzało by mi gdyby tutaj został. 
-Jak będziesz po niego jechała na lotnisko, bo zakładam, że jedziesz, to mogłabyś podwieźć mnie do miasta.
-Jasne, o 14.30 bądź gotowa. 
Amy poszła do łazienki, a ja usiadłam przed laptopem. Standardowo sprawdziłam pocztę, poczytałam blogi związane z modą i coś mnie podkusiło, żeby wejść na jeden z portali na którym ostatnio widniało moje zdjęcie. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam w pierwszym artykule.

Harry Styles nie próżnuje

19-letni członek zespołu One Direction -Harry Styles, był wczoraj widziany na kolejnej imprezie. Nic nie byłoby w tym ciekawego, gdyby nie fakt, że Harry pojawił się na niej z modelką o imieniu Cara. Przypominamy, że kilka dni temu opublikowaliśmy artykuł,w którym informowaliśmy o nowym związku piosenkarza. Szybko znudziła mu się poprzednia wybranka, lecz nie szukał daleko. Nowa dziewczyna chodzi z Mią Adler po tym samym wybiegu. Czy Harry będzie powodem awantury między koleżankami po fachu? Widocznie się tym nie przejmuje. Ciekawe kim będzie następna zdobycz pana Styles'a?
Poniżej publikujemy wcześniej nie ujawnione zdjęcie z imprezy na której Harry był z Mią Adler.
Która Lepsza? Mia czy Cara?









Na początku chciałabym Was przeprosić za to, że tak długo nie pojawiał się rozdział. Powodem mojej długiej nieobecności była szkoła, naprawdę nie miałam czasu, żeby pisać. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Druga część tego rozdziału pojawi się na pewno szybciej. Nie mówię kiedy bo znowu  nie dotrzymam słowa. 




piątek, 8 marca 2013

Blog miesiąca

Biorę udział w konkursie na blog miesiąca marzec 2013. Możecie na mnie głosować tutaj, mój numer to 11. Liczą się głosy z ankiety(z lewej strony), a nie z komentarzy. Z góry dziękuję za oddane na mnie głosy. Liczę na Was, xoxo.

niedziela, 3 marca 2013

Rozdział VII

*Oczami Harry'ego*
"Nie mam najmniejszego zamiaru"- naprawdę ucieszyłem się, gdy jej delikatny głos wypowiedział te słowa. Z jednej strony coś we mnie mówi "No dalej Harry, jest twoja", z drugiej natomiast hamuje mnie. Tak samo chcę i nie chcę się do niej zbliżyć. Myślę, że jednym z powodów niechęci do zaangażowania się jest mój ostatni związek. Zacząłem się poważnie zastanawiać czy ja w ogóle nadaję się do pokochania kogoś. Wszyscy dookoła mówią, że potrafię kochać tylko siebie, był to również jeden z głównych argumentów rzucających przez moje byłe dziewczyny. Są to również ostatnie słowa jakie wypowiedziała, a raczej napisała sms'em Taylor. Muszę wszystkich zmartwić, oprócz siebie kocham również swoją mamę i wydaje mi się, że tak na razie zostanie. Użycie słów "wydaję mi się" nie jest przypadkowe, ponieważ patrząc na Mię powątpiewam w liczbę osób których mógłbym darzyć jakimś uczuciem. Dam sobie trochę czasu. Myślę, nie czas jeszcze na zastanawianie się nad takimi kwestiami. Zawsze podejmowałem szybko decyzję, lecz teraz mam zamiar poczekać, tak długo jak będzie trzeba.
-Harry? -jej głos wybił mnie z moich przemyśleń. -Czy ty mnie w ogóle słuchasz? -zapytała z lekkim poirytowaniem.
-Przepraszam, zamyśliłem się. Co mówiłaś? -uśmiechnąłem się, by załagodzić sytuację.
-Zapytałam, o czym tak intensywnie myślisz. I pewnie jest to coś poważnego skoro nie usłyszałeś nawet tego pytania.
-A było ich więcej? -nerwowo przeczesałem włosy prawą dłonią.
-Oj było, było panie Styles. A wydawało mi się, że jesteś gentelmenem. No wiesz, otwieranie drzwi i te sprawy, a tu taka wtopa. -wybuchnęła śmiechem.
-Wybacz, już więcej się to nie wydarzy panno Adler. -położyłem rękę na klatce piersiowej i demonstracyjnie ukłoniłem się w jej kierunku.
Dziewczyna ponownie zaczęła się śmiać. Tym razem do niej dołączyłem. W tym momencie usłyszałem dźwięk przychodzącego sms'a. Obydwoje spojrzeliśmy na swoje iphon'y leżące na stoliku. Sms przyszedł akurat do mnie. Wziąłem telefon do rękę i spojrzałem na wyświetlacz.

Jezu, znowu ja. Kto się spóźnił na samolot lecący na jeden z ważniejszych koncertów? JA. Kto za dużo powiedział podczas wywiadu? JA. Kto jest zawsze winny? JA. No tak, wiem, że można się tego po mnie spodziewać, ale oczekiwałbym trochę wyrozumiałości. Na przykład ze strony naszego menadżera Paul'a, bo jest on jedyną z nielicznych osób jakie znam, których w jakimś stopniu się boję i czuję do niego respekt. 
-Bardzo cię przepraszam, ale... -przerwał mi aksamitny głos.
-Znowu przepraszasz. -pokręciła lekko głową. -Który to raz w ciągu tego dnia? -przechyliła głowę w bok.
-Wiem i przepra... -przełknąłem ślinę. -Muszę iść, mamy jakiś problem związany z zespołem i muszę iść to wyjaśnić.
-Rozumiem. -na jej twarz znowu wrócił lekki uśmiech.
Po tych słowach wstaliśmy od stolika, położyłem pieniądze na stoliku i udaliśmy się do wyjścia jednocześnie zakładając na siebie ubrania wierzchnie. Wyszliśmy na zewnątrz, owszem stało tam kilka osób, ale nie tyle co na początku. Podszedłem z Mią do jej samochodu. Gdy otworzyła drzwi auta, odwróciła się w moją stronę.
-Dziękuję. -szepnęła w moim kierunku.
-To ja ci dziękuję, że przyjęłaś moją propozycję i mam nadzieję, że nasze następne spotkanie będzie trochę dłuższe niż to dzisiejsze. 
Zbliżyłem się do niej. Pożegnałem się w ten sam sposób, w jaki się przywitaliśmy, czyli pocałunek w policzek. Wiem, że mogłem posunąć się dalej i ją pocałować, ale jak już wcześniej mówiłem, nie chcę przyspieszać spraw. Mogę przysiąc, że jej mowa ciała mówiła coś w stylu "Jestem na to gotowa", lecz ja nie byłem. Możliwe, że to właśnie garstka gapiów odwiodła mnie od tego posunięcia, ale powiedzmy, że to moja silna wola. Po wszystkim wymieniliśmy się szybkim "do zobaczenia" i odszedłem w stronę mojego auta. Wsiadłem    do środka i odpaliłem silnik. Przez dwadzieścia pięć minut jazdy do naszego domu zastanawiałem się o co może chodzić Paul'owi. Co znowu mogłem zrobić? Może chodzi o ciągłe imprezy? No, ale przecież jestem młody, nie mam zamiaru ciągle siedzieć w domu i oglądać telewizor. Gdy już podjechałem pod nasz dom, otworzyłem pilotem bramę, wjechałem na podjazd, prawie pod same drzwi wejściowe. Siedziałem jeszcze przez jakieś pięć minut, wymyślając jakieś wymówki, tak na wszelki wypadek. Postanowiłem wejść do domu, szybko opuściłem samochód i udałem się do środka. Drzwi były otwarte, w korytarzu zdjąłem kurtkę i powiesiłem ja na wieszaku. Udałem się w stronę salonu z którego dochodziły dźwięki rozmowy. Gdy już tam dotarłem, zauważyłem Zayn'a siedzącego na kanapie z pilotem w ręku, obok siedziała wtulona w niego Perrie. W kuchni słychać było Liam'a i Niall'a. Spojrzałem na schody po których właśnie schodził Louis. 
-No i jest nasz lovelas. -krzyknął w moim kierunku.
-Gdzie jest Paul? -pominąłem to co powiedział.
-Paul? Aaaa, Paul. Nie ma go. -odpowiedział Zayn.
-Jak to go nie ma? Jest na mnie wkurzony, mam szybko przyjeżdżać, a go tu nie ma. -w tym momencie zaśmiała się Perrie.
Teraz dopiero zorientowałem się, że jest coś nie tak. Louis podszedł do mnie i poklepał mnie po plecach, jakby chciał mnie pocieszyć.
-Chcemy cię chronić Harry. -powiedział.
-Chronić?! Niby przed czym? 
-Przed kolejnym rozczarowaniem. -tym razem wtrącił się Liam wychodząc z kuchni.
-Co?! Możecie mnie oświecić?
-Nie chcemy żebyś znowu cierpiał przez... -nie dałem mu dokończyć.
-Przez Mię? Co z wami ludzie? Po raz pierwszy poznaję dziewczynę, która mi się nie narzuca i do tego jest miła, a wy mi mówicie, że chcecie mnie przed nią chronić?! Gdzie byliście jak poznałem Caroline albo Taylor?
-Ale.. -próbował wtrącić Louis.
-Ale co? Louis, przecież znasz Mię, sam mnie wziąłeś na ten pokaz, żebym się z nią zobaczył. Eleanor ją lubi.
-No właśnie... Eleanor mi powiedziała, że jedna z modelek słyszała rozmowę Mii, w której mówi o tym, że przy tobie się wybije, że bez problemu owinie cię wokół palca i praktycznie już to robi. Nie mam racji?
-Słucham?!
-Myślisz, że ten artykuł w gazecie był przypadkowy? -powiedział jakby od niechcenia Zayn.
Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. Spojrzałem tylko na Niall'a, który stał z założonymi rękoma, oparty o futrynę drzwi. Ani razu się nie odezwał, tylko kiwał głową jakby również nie mógł tego zrozumieć.
-Walić ten artykuł. Chciałbym się dowiedzieć co to za modelka, która niby słyszała tę rozmowę. -nie dawałem za wygraną.
-Nie wiem. -Louis opuścił głowę.
-Czyli jesteście tak bardzo pewni tego co powiedziała, a nawet nie wiecie kto to. 
Nikt już na to nie odpowiedział.
-Dziękuję za popsucie mi dnia. -dodałem i poszedłem do kuchni, za mną wszedł Niall.
-Też nie mogłem w to uwierzyć jak mi powiedzieli. Choć znam ją niecały wieczór, to nie wygląda na taką osobę. -powiedział opierając ręce o blat.
-Dzięki stary. -uśmiechnąłem się do niego. 

*Oczami Mii*
Po spotkaniu z Harry'm od razu wróciłam do swojego mieszkania. Nie miałam ochoty włóczyć się samotnie po mieście, tylko czemu? Zawsze lubiłam sama chodzić na zakupy. Od momentu w którym poznałam Harry'ego, potrzebuję kogoś. Tak, przyznaję się, chciałabym mieć kogoś bliskiego, kogoś z kim mogłabym porozmawiać. Mieć kogoś do kogo będę mogła się przytulić i przede wszystkim kogoś komu będzie na mnie zależało. Nie zaprzeczam, mógłby być to Harry. Tylko nie jestem pewna czy mu zależy na czymś więcej. Mogę tylko tak przypuszczać po tym, jak zależało mu na naszym spotkaniu. Weszłam do środka, zdjęłam płaszcz i buty. Na kanapie siedziała Amy, oglądała telewizor i zajadała się lodami.
-I jak spotkanie z Harry'm? -zapytała, odwracając głowę w moją stronę.
-Skąd wiesz, że się z nim widziałam?
-Internet, siostro, internet.
No tak, od razu mogłam się domyślić, że nasz zdjęcia trafią na portale. Podeszłam do Amy i usiadłam obok niej. Wyprostowałam nogi i oparłam głowę o oparcie kanapy.
-Co dzisiaj robiłaś? -zapytałam.
-Ja pierwsza zadałam ci pytanie. Jak spotkanie z Harry'm? -uniosła brwi do góry.
-Dobrze. -odpowiedziałam szybko. -A jak Ryan? 
-Nooo też dobrze. 
-To sobie pogadałyśmy. -obydwie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-To co robimy? -zapytała.
-Nie wiem jak ty, ale ja idę pogadać z Lukiem na skype. Potem możemy iść coś zjeść.
-Ok, to ja coś sobie pooglądam.
Idąc do sypialni miałam szczerą nadzieję, że Luke będzie dostępny, rano napisał mi, że będzie na mnie czekał. Usiadłam na łóżku po turecku i przysunęłam do siebie laptopa. Szybko włączyłam skype. Na całe szczęście Luke był dostępny. Nie zdążyłam nacisnąć guzika "Zadzwoń", a już musiałam klikać "Odbierz". 
-Cześć. -pomachał w stronę kamerki.
-Cześć 
-Co u mojej Mii?
-A nic szczególnego się nie wydarzyło.
-Serio, nic szczególnego. To dlaczego gdy wejdę na jakiś plotkarski portal to widzę twoją twarz.
-A od kiedy ty wchodzisz na takie strony?
-Dobra, nie będę przeciągał.
-Czego?
-Mam dla ciebie niespodziankę. -uśmiechnął się szeroko.
-Jaką niespodziankę? -aż podskoczyłam lekko na łóżku z podekscytowania.
-Za trzy dni będę w Londynie. 
W tym samym momencie dostałam sms'a, Automatycznie spojrzałam na wyświetlacz.

-Mia, jesteś tam? Myślałem, że się ucieszysz. -usłyszałam głos Luke'a
-Jasne, że się cieszę, nawet nie wiesz jak bardzo. 
-Mam pytanie.
-Tak?
-Będę mógł się u ciebie zatrzymać? -spojrzał na mnie, czekając na odpowiedź.
-Myślałam, że jak mówiłeś o przyjeździe do Londynu to od razu zakomunikowałeś mi, że śpisz u mnie. Co to w ogóle za głupie pytanie?
-Tak tylko chciałem się upewnić.
-Luke, muszę już iść, mam coś do załatwienia i bardzo, ale to bardzo cieszę się, że niedługo się zobaczymy. 
-Ja też. To będę jeszcze do ciebie pisał co i jak.
-Okej, do zobaczenia. -posłałam mu buziaczka i się rozłączyłam.
Wstałam z łóżka i jeszcze raz spojrzałam na sms'a od Harry'ego. O czym chce ze mną porozmawiać? Co się mogło wydarzyć przez te kilka godzin od naszego spotkania? A może chce mnie tylko zobaczyć? Czemu muszę mieć najczarniejsze myśli. Po chwili namysłu zaczęłam wystukiwać wiadomość do Harry'ego. 

Podeszłam do lustra, żeby zobaczyć czy jeszcze jakoś w miarę wyglądam. Nie było źle więc udałam się do salonu. Jest w miarę czysto, tylko pozbierałam ubrania z kanapy i przetarłam stół szmatką. Z łazienki wyszła Amy.
-Sprzątasz, no niewiarygodne. Odkąd tutaj jestem to jest tylko i wyłącznie mój obowiązek. 
-Nie przesadzaj, nikt ci nie karze. -odpowiedziałam, zanosząc ściereczkę do kuchni.
-Spodziewamy się kogoś? -powędrowała za mną.
-Harry zaraz tutaj będzie.
-Oooo, jak słodko. Tak się za tobą stęsknił, że postanowił przyjechać do twojego mieszkania.
Amy momentami potrafi być miła, ale czasami jest tak wredna, że mam ochotę jej coś powiedzieć. Ale akurat teraz nie mam ochoty na wszczynanie kłótni.
-Chce ze mną porozmawiać.
-Ta, porozmawiać. -mrugnęła do mnie jednym okiem.
-Przestań, jesteśmy tylko znajomymi.
-Dobra, jak chcesz. Idę na miasto, zostawię was samych.
-Dzięki.


***
Trzydzieści minut później. Usłyszałam dzwonek to drzwi. Szybko wstałam z kanapy i ruszyłam aby otworzyć. Stanęłam przed nimi i wzięłam głęboki oddech. Przekręciłam klucz i otworzyłam je szeroko. Na progu stał Harry. Widać, że nie był w humorze. Nawet nie próbował wymusić na twarzy uśmiechu. 
-Mogę? -zapytał.
-Jasne, wchodź. -odsunęłam się od drzwi i zamknęłam je jak wszedł do środka.  -Chodźmy może do kuchni. -zaproponowałam
W ciszy udaliśmy się jej stronę. Zaproponowałam Harry'emu herbatę. Gdy ja przygotowywałam napój on usiadł na krześle przy blacie.
-Wydaje mi się, że chciałeś o czymś ze mną porozmawiać. -zapytałam, trochę obawiając się tego co ma mi do powiedzenia.
-Tak, tylko proszę cię, nie potraktuj tego jako oskarżenie, chcę tylko ustalić pewne fakty.
-Jakie fakty? -oparłam się o blat stojący za mną, cały czas utrzymywałam kontakt wzrokowy z Harry'm.
-Ktoś mi powiedział, że... -przełknął ślinę.
-Że? -próbowałam mu jakoś pomóc.
-Wiem, że to może dziwnie zabrzmieć, ale...
-Harry błagam cię, powiedz w końcu o co chodzi.
-Ktoś mi powiedział, że spotkałaś się ze mną tylko dlatego, że chcesz sobie pomóc w karierze dzięki mnie.
Na te słowa zrobiło mi się słabo. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Co?! Czy on myśli, że chodzi mi o sławę, że zależy mi na jego pieniądzach.
-Wcale mnie nie znasz. -powiedziałam już nie patrząc mu w oczy.
-Mia, to nie tak. Ja tak nie myślę.
-To dlaczego mi o tym mówisz? I niby komu miałam o tym powiedzieć?
-Właśnie to chciałbym ustalić. Eleanor nie chce mi powiedzieć od kogo się tego dowiedziała.
-Eleanor? Ona ci o tym powiedziała?
Nie wierzę, myślałam, że Eleanor jest bardzo w porządku i nie przejmuje się plotkami. Wydawało mi się, że jest godna zaufania, a teraz słyszę, że rozpowiada takie plotki na mój temat. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Harry w tym momencie podniósł się z krzesła i do mnie podszedł. Stanął przede mną i złapał mnie jedną ręką za moje ramię.
-Przepraszam, niepotrzebnie ci o tym mówię.
-Właśnie potrzebnie. Przynajmniej lepiej poznałam osoby, które uważałam za moich dobrych znajomych.
-Nie obwiniaj Eleanor. -przechylił lekko głowę w prawo.
Podniosłam wzrok do góry i spojrzałam w jego zielone oczy. Harry zrobił jeden krok w przód, tak, że mogłam poczuć zapach jego perfum. Cały czas nie spuszczał ze mnie wzroku, uśmiechnął się tylko delikatnie. 
Przysunął swoją twarz do mojej, ja lekko wspięłam się na palcach by trochę wyrównać naszą różnicę we wzroście.
-Teraz nikt nam się nie przygląda. -zaśmiał się cicho, a moje serce zaczęło szybciej bić.


Jeśli przeczytałeś to bardzo proszę o komentarz. Nie macie pojęcia, jak bardzo pomagają mi one w pisaniu.
Na pytania odpowiadam tutaj.