wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział V

Nadszedł dzień pokazu. Na całe szczęście wstanie nie było dla mnie wielkim problemem, o dziwo wstałam 20 minut przed 9.00. Gdy tylko otworzyłam oczy i ledwo spojrzałam na zegarek od razu zorientowałam się jaki był powód tak wczesnej pobudki, usłyszałam jak Amy, bo kto niby inny, krząta się po kuchni. Zdjęłam z siebie kołdrę, przeciągnęłam się kilka razy i postanowiłam wstać z łóżka. Wzięłam dłuższą bluzkę z fotela i ją założyłam. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, tak w stu procentach, że moja siostra spędziła u mnie cały wczorajszy dzień. Nie mam pojęcia o czym z nią rozmawiać, choć już na starcie wiem, że na pewno nie o rodzicach. Rozumiem, że rozmowa o relacjach z naszą rodziną w jakimś stopniu odbudowałaby nasze relacje, ale nie jestem na nią gotowa. Weszłam do kuchni, Amy stała przy blacie i wycierała go energicznie szmatką. rozejrzałam się dookoła, panował ład i porządek. Dawno nie widziałam swojego mieszkania w takim stanie, nigdy nie miałam czasu żeby posprzątać. Amy od razu mnie nie zauważyła, wystukiwała sobie nogą rytm piosenki lecącej w radio. Akurat leciało: One Direction - Kiss you. Tak, znam te bardziej znane piosenki i muszę przyznać, że lubię czasem sobie posłuchać ich jadąc samochodem. Dziwny natomiast jest fakt, że do końca wczorajszego dnia myślałam o oczach jednego z wokalistów tego zespołu, a od samego rana słyszę jego głos.
-Ooo, cześć. -tym razem usłyszałam głos mojej siostry.
-Dzień dobry -odpowiedziałam.
-Jak się spało? Nawet nie słyszałam kiedy przyszłaś.
-Nie narzekam... Dziękuję, że posprzątałaś tutaj, przecież nie musi.. -przerwała mi
-Musiałam, musiałam. Jakoś muszę ci się zrekompensować za to, że przyjęłaś mnie pod swój dach.
Od kiedy on zarobiła się taka miła i uczynna? Musiało mnie sporo ominąć odkąd wyprowadziłam się od rodziców. Sporo...to mało powiedziane, musiała nastąpić niemała rewolucja w umyśle Amy. Czyżby zrozumiała jacy na prawdę są nasi rodzice? Pewnie tak, przecież inaczej to by się od nich nie wyprowadziła i nie przyjechała do mnie z płaczem.
-Ja znowu wychodzę, mam dzisiaj pokaz... -znowu mi przerwała.
-Mogę iść z tobą?
Hmm..Nie wiem czy chcę wprowadzać swoją siostrę, do niedawna wroga, aż tak bardzo w moje życie. Z drugiej strony, to co mam zrobić? Powiedzieć, nie, nie możesz i kazać jej zostać w domu. Nie chcę zamieniać się w moją mamę...
-Jasne, zadzwonię do Ryan'a i zapytam czy załatwi ci wejściówkę.
-Kim jest Ryan? -oparła się z ciekawości o blat.
-Ryan to mój menażer.
-Jejku, jak ty masz fajnie. Sama zarabiasz na siebie, jesteś modelką. Otaczasz się sławnymi ludźmi, żyjesz jak księżniczka.
Wywróciłam oczami i lekko się zaśmiałam.
-No powiedzmy. Dobra, ja idę zadzwonić do Ryana, a ty się przygotuj.
-Ale ja nie mam się w co ubrać. -spojrzała na mnie.
-Idź do mojej garderoby i weź co chcesz.
Gdy to powiedziałam, cofnęłam się do sypialni by zadzwonić do Ryan'a. Ledwo zdążyłam to zrobić, usłyszałam dzwonek domofonu. Podeszłam szybko do drzwi, w głośniku odezwał się Ryan. Od razu go wpuściłam i poszłam do łazienki. Wcześniej otworzyłam zamek od drzwi, żeby Ryan mógł wejść. Gdy się rozbierałam aby wejść pod prysznic usłyszałam jego głos za drzwiami łazienki.
-Dzień dobry księżniczko.
-Hej. Właśnie biorę prysznic, wejdź do salonu.
Nie czekałam na jego odpowiedź i odkręciłam wodę. Szybko się umyłam. Gdy wyszłam spod prysznica, wysuszyłam włosy i umyłam zęby. Owinęłam się ręcznikiem i weszłam do salonu. Ryan siedział na kanapie, obok niego moja siostra. O czymś rozmawiali, śmiali się. Nie wiedziałam, że Amy po rygorystycznej szkole rodziców jest taka pewna siebie i otwarta na innych. Ja sama musiałam oswoić się z nowym towarzystwem i natłokiem ludzi jakich poznałam przez krótki okres czasu. Jako modelka nie mogę być zamknięta na ludzi, przecież cała moja praca polega na kontaktach z innymi.
-Jestem. -powiedziałam poprawiając ręcznik.
Ryan poderwał się z kanapy, jakby coś przeskrobał. Zaśmiałam się w sobie bo raczej nie jestem przyzwyczajona do speszonego Ryana. Od razu zauważyłam, że Amy ubrała się w moją kremową sukienkę do ziemi z rozporkiem po boku. Miała na sobie moje szpilki. Czyżbyśmy miały taki sam rozmiar buta? Muszę przyznać, że wyglądała naprawdę korzystnie.
-Już dzwoniłem do kogo trzeba, Amy może iść z nami. -powiedział Ryan lekko się uśmiechając.
-Dziękuję bardzo. -powiedziała Amy spoglądając na mojego menadżera
-Wiedziałam, że można na ciebie liczyć. Lecę się ubrać, poczekajcie na mnie.
Ruszyłam w stronę garderoby i wyciągnęłam zestaw na dzisiaj. Nie zamierzałam się za bardzo stroić, zaraz i tak ubiorą mnie w kilka sukienek. Wybrałam ten, dosyć luźny zestaw. Wróciłam do salonu.
-Gotowa? -zapytał Ryan.
-Możemy jechać. -odpowiedziałam.
Droga do miejsca w którym miał się odbyć pokaz trwała prawie godzinę. W Londynie o tej godzinie są straszne korki, ciągnące się w nieskończoność. W ciągu tej godziny, jak nigdy, rozmawiałam z Amy. Wygłupialiśmy się z Ryan'em. Naprawdę, świetnie dogadywałam się z moją siostrą. Po dotarciu na miejsce Amy gdzieś zniknęła. Mnie zaciągnęli do przebieralni, aby zrobić próbę generalną. Nigdzie nie widziałam Eleanor, co wydawało mi się trochę dziwne, ale nawet nie miałam czasu żeby do niej zdzwonić. Pokazali nam plan, jak mamy wychodzić. Jeszcze raz przymierzałyśmy ubrania. Ledwo się obejrzałam a wybiła godzina 16.45. Zostało piętnaście minut do wielkiego wyjścia. Charakteryzatorka kończyła mnie malować, a osoba odpowiedzialna za pokaz wywołała moje imię. Zdążyłam tylko szybko dodać tweeta na mojego twittera:
Jakaś kobieta podała mi szpilki, a ja od razu popędziłam w stronę wybiegu. Stanęłam z kotarą i czekałam na znak, żebym mogła wyjść.
-3,2,1...idziesz. -powiedział mężczyzna za mną.
Moje serce zabiło szybciej, pewnym krokiem stanęłam na środku wybiegu. Światła reflektorów, muzyka i ludzie siedzący dookoła - to jest to co kocham. Teraz wiedziałam dlaczego Eleanor nie było za kulisami, siedziała z Louisem na widowni. Nie to jednak przykuło moja uwagę, obok Louisa siedział nikt inny jak Harry Styles. Próbowałam przestać myśleć i dzięki Bogu mi się udało. Wróciłam za kulisy bez najmniejszego   zachwiania. Kolejne wyście poszło mi bez problemu, w ogóle nie patrzyłam w ich stronę. Tym razem moją uwagę zwróciła Amy siedząca obok Ryan'a. Uśmiechała się do mnie, muszę przyznać, że było mi bardzo miło, ponieważ, nie wiem czemu ale czułam jej wsparcie. Pokaz skończył się po godzinie. Udałam się do przymierzalni aby przebrać się w sukienkę, jaką przygotowała mi Eleanor na after party. (klik). Sala w której miała odbyć się impreza kończąca pokaz znajdowała się w tym samym budynku co sam pokaz, więc od razu udałam się w jej kierunku. Od samego progu przywitała mnie Eleanor i Louis.
-Byłaś świetna -krzyknęła w moim kierunku.
-Dziękuję. -opowiedziałam z szerokim uśmiechem na ustach.
-Harry cię szuka. -mrugnęła w moim kierunku Eleanor, a Louis się zaśmiał. 
Na sto procent zauważyli, że się zarumieniłam. Jejku, co się ze mną dzieje? Od kiedy zrobiłam się taka nieśmiała?
-Jak znajdzie, to znajdzie -zaśmiałam się, aby uratować moją sytuację.
-Słyszałem, że spędziliście ze sobą trochę czasu podczas imprezy u El. -powiedział Louis.
-Ciekawe od kogo? Nie możesz od razu powiedzieć, że Harry ci powiedział -Eleanor klepnęła go w ramię.
-O wilku mowa. -odpowiedział Louis i wskazał ręką w kierunku za moimi plecami. 
Momentalnie się odwróciłam. Nasze oczy się spotkały, a Harry zaczął zbliżać się w naszym kierunku.
-To my wam nie będziemy przeszkadzać. -Eleanor pociągnęła za sobą swojego chłopaka i zniknęli gdzieś w tłumie.
-Cześć. -powiedział Harry
-Cz-cześć -odpowiedziałam.
JEZU! Jaki obciach? Dlaczego ja się jąkam? Mia, przestań!
-Ślicznie wyglądasz. -powiedział i przybliżył się do mojego policzka, żeby mnie w niego pocałować. 
Poczułam na twarzy jego oddech. Gdy się ode mnie odsunął, uśmiechnął się do mnie.
-Dziękuję. 
Tak! Nie zająknęłam się ani razu. Boże, z czego ja się w ogóle cieszę? Że się nie zająknęłam. Na złość moje powieki zaczęły nerwowo mrugać. Co on ma takiego w sobie, że tak na mnie działa? 
-Coś nie tak? -zapytał trochę zakłopotany.
-Nie, nic. Po prostu nie spodziewałam się, że się zobaczymy.
-Przecież powiedziałem do zobaczenia.
-Ale nie sądziłam, że tak szybko. 
-Widzisz, jak tylko powiedziałaś mi o dzisiejszym pokazie, ja od razu zaplanowałem, że tu przyjdę.
-Wszystko tak szybko planujesz? -zaśmiała się.
-Staram się. -rozejrzał się dookoła. -A propo szybkich decyzji, może urwiemy się stąd. Chyba, że masz ochotę popijać szampana i zosta...
-Jasne. 
-Widzę, że podejmowanie decyzji przychodzi ci tak samo szybko ja mi. 
Nagle za moimi plecami usłyszałam głos mojej siostry.
-Nie wierzę, ty jesteś Harry Styles! -prawie ogłuchłam 
Nie, tylko nie ona. Dlaczego w tym momencie? Harry tylko uśmiechnął się, raz spoglądając na Amy, raz na mnie.
-Poznaj, to moja siostra Amy. -powiedziałam a Amy szybko wyciągnęła dłoń w jego kierunku. Harry Potrząsną nią i puścił. 
-Miło mi. -odpowiedział. 
-Jestem twoją wielką fanką. -kontynuowała
-A ja od dzisiaj fanem twojej siostry. -w tym momencie znów poczułam, że zalałam się rumieńcem.
Amy tylko spojrzała na mnie z niedowierzaniem, jakby chciała powiedzieć "CO? Harry Styles twoim fanem?" W tym momencie do Harry'ego zadzwonił telefon.
-Przepraszam. -powiedział i odszedł kawałek zatykając jedno ucho, żeby lepiej słyszeć.
-Skąd znasz Harry'ego?
-Poznałam go wczoraj.
-Wczoraj?! Ja sobie smacznie spałam, a ty spędzałaś czas z nim?
-Amy zrozum, znam dużo sławnych ludzi, to część mojej pracy. Przyzwyczaj się do tego.
-I na każdego widok się tak rumienisz?
Myślałam, że zaraz jej coś zrobię. Czyżby wróciła stara Amy? 
-Daj mi spokój, masz tutaj pieniądze, wróć do domu taksówką -wyciągnęłam z kopertówki banknoty i wcisnęłam jej do ręki.
-Ale ja chcę zostać.
-Ale ja nie chcę. -na te słowa Amy wzięła pieniądze, odwróciła się na pięcie i wyszła paradnym krokiem.
Zauważyłam, że za nią ruszył Ryan. Kim on jest? Moim menadżerem, czy facetem od pocieszania? Jutro z nim o tym pogadam. Po chwili wrócił Harry.
-To jedziemy? -zapytał gdy tylko stanął na przeciwko mnie.
-Ale dokąd?
-Przed siebie.
-Czyli to jest to twoje planowanie? -zaśmiałam się, choć wizja pojechanie gdziekolwiek bardzo mi się podobała.
-Nikt jeszcze nie narzekał. -wysunął podbródek do przodu. 
-A co jak będę pierwsze?
-Uwierz mi, nie będziesz.
Wskazał ręką drzwi wyjściowe. Weszliśmy do szatni, żeby wziąć nasze nakrycia. Podobnie jak wczoraj pomógł mi się ubrać i ruszyliśmy na parking. 


Mam nadzieję, że rozdział się podobał :) Czekam na Wasze opinie w komentarzach.





15 komentarzy:

  1. cudo :D
    Zapraszam na mojego bloga http://one-way-or-another-1d.blogspot.com/
    narazie są tylko bohaterowie i prolog ale niedługo pojawi sie 1 rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny świetny rozdział :) Czekam na kolejny. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny rozdział :D czekam na kolejny :)xx

    OdpowiedzUsuń
  4. podoba mi sie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. powiem tylko jedno ZAJ*BISTY : ) świenie piszesz :D bd czytać ^^


    Buziaczki A. xoxo. !


    i tak wg zapraszam do siebie: http://agataxdd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. ACH!!! Świetny rozdział!
    Kocham tego bloga, pisz dalej :)
    Jak masz tt to mnie informuj: @OfficialNatasza
    Czekam na kolejny :3
    garden-of-rose.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny :D fajnie piszesz :D

    OdpowiedzUsuń
  8. boski, boski, boski <3 czekam na następne :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam wszystko i przyznaję, opowiadanie świetne. :3 I ten rozdział z resztą też. ^_^

    OdpowiedzUsuń
  10. Dopiero zaczęłam czytać, ale bardzo mi się podoba :) Zapraszam do mnie http://sweetnothingbutlove.blogspot.com/!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. ŚWIETNIE PISZESZ!
    NOMINOWAŁAM CIĘ DO VERSATILE BLOGGER AWARD!
    WIĘCEJ INFORMACJI U MNIE NA BLOGU!
    http://moj-sens-zycia-to-on.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialne opowiadanie ! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  13. awww przeczytałam wszystkie rozdziały w jakies 30 minut i jestem pod wrażeniem genialnie piszesz <3
    będę tutaj częściej zaglądać i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń